Żałuję.
Bardzo żałuję.
Tej swojej głupoty.
Tej nędzy swojej.
Nie umiem już wierzyć, pojmować niczego.
Nie umiem ufać ślepo, biec do przodu.
Bezsens w działaniu dostrzegam wyraźny.
Nie ma owoców, nagrody żadnej.
Bo nie dla nagrody biegniesz - powiecie…
Lecz dla wolności swojej przecież.
Jaka to wolność, jaka to prawda?
Gdy wychodzi z nich pogarda, dla siebie samej i świata tego.
Kto chce niech wierzy, sprawa to jego.
Ja już od Boga nie chcę niczego.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ej, ej! Nie poddawaj się!
OdpowiedzUsuńWiara to nie tylko przyjemności...
Trzeba się trochę namachać, żeby zasłużyć na Niebo.
Proszę, nie poddawaj się!
a ja sobie pomyślałam, że z paradoksów zbudowany jest świat... bo dla mnie z kolei bunt rodzi się z tego, że coś ciągle od Pana Boga chcę... tak czy inaczej... można od Niego czegoś chcieć, można i nie chcieć... pytanie chyba jest takie: co robimy z tym czego On chce od nas... a On chce tylko żebyśmy pozwoliły Mu się kochać...
OdpowiedzUsuńamysh
Proś o wiarę.
OdpowiedzUsuńDo mnie zawsze w trudnych chwilach trafiały te słowa x Jana:
"Stukam do nieba
proszę o wiarę
ale nie o taką z płaczem na ramieniu
taką co liczy gwiazdy a nie widzi kury
taką jak motyl na jeden dzień
ale
zawsze świeża bo nieskończoną
taką co biegnie jak owca za matką
nie pojmuje ale rozumie
ze słów wybiera najmniejsze
nie na wszystko ma odpowiedz
i nie przewraca się do góry nogami
jeżeli kogoś szlag trafi"
Szlag nas trafia, bo tacy już jesteśmy. Ale wiara ma być większa! I tego Ci życzę :)
Caroll, rozumiem Twoją frustrację. Bo czasem kiedy próbujemy dobrze, jeszcze wyraźniej widzimy swoje niedoskonałości. Albo jeszcze bardziej się sprawy krzyżują. I wtedy może wyjść na plan takie poczucie: albo albo. Ale pamiętaj, wiara to jest podróż. I życie to jest podróż. Szczytu nie osiąga się od tak sobie. Ale też nie myśl że Pan Bóg oczekuje od Ciebie, że od dziś będziesz świętą. Pozwól Mu się tylko prowadzić, to wszystko. Pozdrawiam serdecznie, z Panem Bogiem! :)
OdpowiedzUsuń