"et cognoscetis veritatem, et veritas liberabit vos" J (8,32)







środa, 20 kwietnia 2011

Krzyk

Gdybym mogła wydałabym z siebie krzyk tak niepojęty, że niebo pękłoby na miliard kawałków.
I wcale nie byłby to krzyk z otchłani złych emocji.
To byłaby deklaracja bezgranicznej ufności…
Głuchoniemej istoty

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

.-.-.-.-.

Nadszedł czas, by topory wojenne w gabloty odłożyć
By krwi nie rozlewać już więcej
Łzy oszczędzać dla ery radości
Niech powieka zakryje obrazy straszne
Co w duszy pojawiały się czasem
Gdy niesiesz mnie Jezu, gdy iść już nie mogę
Gdy przysyłasz sługi swe, gdy tkwię w chorobie
By życie tchnąć w ciało me marne
I nasłuchujesz
Słów przeze mnie w końcu wypowiedzianych
Dziękuję Jezu
Dziękuję

piątek, 1 kwietnia 2011

Mój pokój

Życie to hotelowy korytarz. Korytarz pełen drzwi. Na pozór jednakowych. Na pozór.
Każde drzwi mają inny numer, inny zamek. Znajdują się na różnych piętrach i prowadzą do różnych pokoi. Pokoi, w których mieszkają różni ludzie. Dobrzy i źli. Smutni i weseli. Czasem samotni.

Człowiek chodzi sobie po tych pokojach, pomieszkuje, zwiedza. Zagląda, podgląda. Szuka swoich drzwi. Tych jedynych. Drzwi, za którymi odnajdzie swoje miejsce. Za którymi spotka go coś ważnego.

Ile razy otwierałam takie drzwi? Nie wiem.
Jednak z coraz większym przekonaniem i co ważne z UFNOŚCIĄ codziennie przekraczam próg tych jedynych, zwykłych drzwi.

A za nimi…

Jest ciepło, bezpiecznie. Jest tam miłość. Są codzienne troski i wyzwania, ale jest tam miłość. Czasem jest ból i choroba, ale jest tam też miłość. Bywa też gniew i łzy, ale jest tam miłość. Słychać tam śmiech i okrzyki radości, bo przecież tam jest miłość. Ale przede wszystkim tam jest życie, bo ON tam jest.