"et cognoscetis veritatem, et veritas liberabit vos" J (8,32)







niedziela, 31 stycznia 2010

Dziękuję

Budując dom na piasku nie chciałam pomocy nikogo. Bo łatwo, bo szybko.
Ale kiedy ktoś mi pokazał, że dom na skale trwalszy będzie, ciężko było w to uwierzyć, bo niby jak się tam dostać… ?

Zaufałam.

A jak zaufałam, to już jestem JEGO.
Chociaż na butach piachu jeszcze dużo. To nic. Bo powiedział mi kiedyś, że:

„ Nie chodzi o to by mieć czyste buty, ale żeby je często czyścić.”

Droga do prawdy długa i daleka. Dziś, chociaż buty zdarte i przykurzone, to oko cieszą.
Bo znowu się do mnie odezwał mówiąc: „prawda może być trudna, ale tylko prawda cię wyzwoli”.
Wielu w JEGO imieniu cierpiało i cierpieć będzie by inni mogli w końcu zacząć żyć.

Dziś po raz pierwszy od wielu miesięcy, mogłam swobodnie oddychać.

JEMU za to dziękuję.

Modlitwa RapTora 7.

Modlitwa 7.0

Na
Nowy Rok
Nadzieje nowe mam:
na
lepsze życie
żelazne zdrowie
dostatnie konto
bankowe
na
pasma sukcesów
mnogości
wyłącznie nastrojów słonecznych
bez chwilowego odcienia
szarości
na
załatwienie wszystkiego
odkładanego
w ciągłą nieskończoność.

A kiedy po kolei
i z trudem
niemałym
pozbędę się
tych wszystkich nadziei
wspaniałych
wierzę, że Ty
narodzisz się we mnie
na nowo
każdego dnia
wieczora
cotygodniowo

RapTor

Przemyślenie 3.

Jak większość ludzi na tym świecie i ja czasem coś sobie postanowię. Trwanie w postanowieniu takowym można podzielić na etapy:
1. Ekscytacja – początkowo pełna energii postanawiam, że będę, że zawsze i że się na pewno uda
2. Zadowolenie – udaje się, więc to ma sens. Trwam, będą owoce.
3. Znudzenie – robię, bo robię, ale po co w zasadzie? Nic to nie daje
4. Frustracja – robię, ale złości w tym więcej niż czegokolwiek innego
5. Zawieszenie – na razie przestanę, może mi przejdzie
6. Rezygnacja – i tak by to nic nie dało.

Szukanie prawdy, to jedno z moich ważniejszych postanowień, jeśli nie najważniejsze. Niestety nie udało się uniknąć etapów opisanych powyżej. Pozytywne jednak jest to , że mimo wszystko można zacząć od początku. Ale jak jest z tą prawdą?
Jeśli okazuje się trudna, okrutna, to czy można mówić o ekscytacji lub zadowoleniu? Jak łatwo w kryzysowym momencie przejść do frustracji, a potem zawiesić się na całe dni, miesiące a czasem lata.
Po zakończeniu zawieszenia można zawsze zacząć od nowa, ale łatwiej jest się zupełnie odciąć.
Jak sobie szumnie postanowiłam, że będę szukać prawdy, nie oczekiwałam że znajdę ją za najbliższym zakrętem.

Ten dzień przyniósł mi JEGO SŁOWO.
Ktoś mi powiedział, że przede wszystkim muszę uwierzyć , że mi się uda wytrwać.
Uwierzyć JEMU. A wszystko inne będzie mi dane.

Szukanie prawdy to jak odśnieżenie lasu. Nie da się szybko przejechać pługiem. Trzeba wytrwale, krok po kroku brnąć w głąb. Po co odśnieżać las? Czy ma to jakiś sens?
Moim zdaniem ma ogromny. Bo każdy z osobna może odśnieżyć własną ścieżkę. I będą tacy, którzy pójdą po cudzych śladach i tacy którzy będą wytrwale sami przez śnieg się przedzierać. Będą też tacy, którzy poczekają aż śnieg się roztopi i pójdą starym szlakiem…
Jeśli postanowią iść wytrwale do NIEGO, nie ważne jaką drogą idą. Ale ważne ile razy wygrali z frustracją, znudzeniem… Jednak jak trudno się nie nudzić gdy śnieg się nie topi, a inni już dawno w drodze?

Ja nie czekam. Ja już wierzę.

sobota, 30 stycznia 2010

Dziś

Wiem, że ten dzień na pozór będzie taki jak ten wczorajszy, czy ten tydzień temu. Zastanawiam się kiedy ON daje nam wolny wybór, wolną wolę? Czy człowiek jest świadom? Czy to że ON dopuszcza pewne zdarzenia, to jest tylko w jakimś celu? Czy potem ich bieg jest samoistny, czy dalej kierowany przez NIEGO? Dlaczego człowiek ma momenty totalnego rozpadu emocjonalnego? Kiedy życiem zaczyna kierować druga strona, i czy to też ON dopuszcza? Czy ON może stracić kontrolę nad czymkolwiek?
Wierzę, że NIE. Bo myśl, że stracił kontrolę nad moim życiem by mnie zabiła.
Dziś…
Coraz szerzej otwarte są moje oczy.
Coraz lepiej słyszą moje uszy.

piątek, 29 stycznia 2010

LIFEHOUSE "EVERYTHING"

Brama

Jeden stary mężczyzna podszedł do wielkiej bramy. Ktoś mu powiedział, że za nią jest PRAWDA i za nią jest ON. I stoi ten starzec, przed ta bramą z nadzieją, że w końcu jeden etap jego wędrówki się zakończy, a zacznie nowy. Z drugiej strony czuje przeogromny strach przed tym, co może tam zastać i złość, że prawdopodobnie to nie będzie to, czego oczekiwał.
Jeszcze jest czas, żeby zawrócić. Jeszcze jest czas żeby uciec, może nie do końca niezauważonym, ale w końcu przecież o nim zapomną.
Ale jeśli to ON jest za bramą, to ON nie zapomni. I znowu owy starzec przybliża się do tej bramy. Zapukać? – zastanawia się… Spróbować otworzyć?

Co jeśli jest tam ktoś, kto spojrzy i będzie w stanie powiedzieć o nim całą, nawet najgorszą prawdę?

Po co szuka się czegoś, co może przerazić?
Dlaczego pragnienie prawdy jest tak ogromne, skoro ta może nawet zabić?

Kto jest za tą bramą? Czy ON to naprawdę ON? Czy ktoś w JEGO przebraniu...

czwartek, 28 stycznia 2010

Średnio

Taka zwyczajna jestem. Nic ponad, ale też nie za dużo poniżej. Po prostu średnio.
Pewnie też średnio wygląda moja wiara. Średniej jakości modlitwy do NIEGO.
Średnio nie jest do końca takie złe. Średnio jest w zasadzie darem. Bo można codziennie doświadczać cudów, ale i zawsze można dostrzec beznadzieję.
Ci tkwiący w beznadziei w marzeniach o wspaniałościach tego świata zapominają często o tym, że to nie wspaniałości dają prawdziwe szczęście. Ci wspaniali często nie chcą widzieć beznadziei, zagłuszeni sztucznym krótkotrwałym szczęściem.

Średnio … ale czy nijak?
Czy średnio bardziej pozytywne czy negatywne ma znaczenie?
I czy średnio to może być PRAWDZIWIE?

środa, 27 stycznia 2010

Wszystko i nic

MAM WSZYSTKIEGO DOŚĆ.
Łatwo pisać jest o negatywnych emocjach. Można się wykrzyczeć, naszarpać słownie.
Można wiele powiedzieć.
Można tez napisać, że NIC nie ma sensu, albo WSZYSTKO nie ma sensu.
Zawsze zastanawiałam się, które z nich ma sens….
Bo jak na przykład napiszę, że cały świat jest bez sensu, czy to oznacza, że wszystko?
A może poprawnie byłoby powiedzieć, że NIC ma sens…
Chyba, że nicość też jest czymś.
I tak dryfując znowu po tym dziwnym oceanie, nie wiem już czy we wszystkim zawiera się też nic, czy nie…

Rozmowa 2.

- Widzisz ten zakręt?
- Tak.
- Zastanawiam się, co może za nim być.
- Dlaczego nie pójdziesz sprawdzić?
- Bo może tam nic nie ma i stracę tylko czas
- A co jeśli coś tam jednak jest?
- Skąd mam wiedzieć czy to jest dobre czy złe?
- Dlaczego nie pójdziesz sprawdzić?
- Bo może tam jest coś czego nie znam i się pogubię
- Naprawdę nie chcesz się dowiedzieć?
- Chcę, ale… co tak naprawdę może być za zakrętem?
- Może JEDYNA PRAWDA…

wtorek, 26 stycznia 2010

Trzecia ławka po prawej stronie

Kiedyś GO nie odwiedzałam. Nie chciałam. JEGO dom nie był mi potrzebny. Bo albo zimno, albo duszno i tłok. Niby blisko, ale zawsze nie po drodze. Mojej drodze…

Wiele lat minęło. Teraz wiem, że za wiele. Dziś nawet jak jest zimno, to łza gorąca czasem topi lód. Gdy duszno i tłok, to zamiast w dół, patrzę w górę. Bo tam jest przestrzeń niewyobrażalna.
Nie jest ważne, czy mury okazałe, czy ściany drewniane. Nie chce być tylko gościem w JEGO DOMU, bo goście raz są a raz ich nie ma.

Mnie zbyt długo TAM nie było…
…ale mam TAM już swoje miejsce.

Rozmowa

- Dlaczego tak długo musiałam na Ciebie czekać?
- To nie zależało od ciebie dziecko
- Ale dlaczego mnie nie chciałeś?
- Kto ci powiedział, że cię nie chcę?
- Ciemność
- Dlaczego jej posłuchałaś?
- Bo się bałam, że zostanę sama
- Podaj mi rękę
- Nie zostawisz mnie już?
- Nie, dziecko. Chodź, pokażę ci coś.
- Co takiego?
- Takie światełko
- Nie będzie już ciemno?
- Nie, ale musisz iść za tymi promieniami.
- Podobają mi się te niebieskie
- Dlaczego akurat te?
- Bo mają kolor nieba.
- To idź za niebieskimi.
- A światełko?
- To nagroda.
- Dla mnie?
- Tak.
- A za co?
- Za to, że gdzieś daleko ktoś UWIERZYŁ

poniedziałek, 25 stycznia 2010

Przemyślenie 2.

Często zdarza mi się stać na rozdrożu mojej emocjonalności. Do tej pory uważałam, że kontrolowanie emocji, panowanie nad nimi jest sztuką godną podziwu. Nie mówię tu o duchowym wyciszeniu, mówię o panowaniu nad swoim stanem ducha. Zbytnia wylewność, niepohamowana radość, czy agresja wydają się być oznaką słabości. Opanowanie – drogocenna cecha. Ale…
Jak ma się to do naszej autentyczności?

Gdy idę w tłumie to nikt mnie nie widzi. Stanowię element ludzkiej masy, która przemieszcza się raz tu raz tam. Gdy nagle zacznę płakać lub krzyczeć to przestanę być anonimowa. Ktoś zawsze zwróci uwagę. To samo gdy krzyknę, wzbudzę strach, zainteresowanie. Ale co jeśli taki ktoś jak ja się przewraca? Na chwilę, może dłużej traci panowanie nad ciałem i duchem. Na chwilę staje się autentyczny. Leży, często w bólu, brudzie. A masa? Masa pochłania, przygniata. Takiego kogoś masa nie zauważa. Ale są jednostki, które w tej lawinie potrafią na chwilę się zatrzymać i odnaleźć zmaltretowane ciało, umęczoną duszę. Są i tacy, którzy jak już dotkną dna, będą przewracać kolejnych. I tacy, którzy w swej dumie, nie chwycą pomocnej dłoni.
Można próbować się nie przewracać. To trochę tak jak z jazdą na łyżwach. Są tacy którzy jadą pewnie i jak się przewrócą to chętnie chwytają pomocną dłoń, chociaż na lodzie trudno jest się na kimś wesprzeć. Są tacy, którzy na lód staną tylko w butach, i będą się ślizgać – bo łatwiej, ale czy bezpieczniej? Można się tak ślizgać przez całe swoje życie i udawać że się jeździ. Są też tacy, którzy łyżwy zakładają i próbują utrzymać równowagę. Po upadku często lądują przy barierce i suną wolno pod ścianą w strachu, że ktoś w pędzie na nich wpadnie.

Na lodzie już nie jest tak łatwo przekonać innych, że się świetnie jeździ gdy się ciągle przewraca. Na lodzie nie jest łatwo udawać radość gdy ciało boli od upadku.
Zatem po co udawać, gdy można powoli z kimś u boku przejechać pierwsze okrążenie. Z kimś kto i przy barierce nie będzie się wstydził jechać. Z kimś, kto pokaże jak zasznurować łyżwy, zamiast pomagać ślizgać się w butach.

Rzeczywistość

Jeśli coś co robię, robię tak jak mi ON podpowiada. To nawet jeśli myślę, że mi się nie udało, to udało się JEMU znowu… nauczyć mnie, że jeśli choć przez chwilę pomyślałam, że ode mnie coś zależy i sama tego dokonam, to ta moja pewność zawsze w niemoc się zamieni.

Pytanie

Co jest ważne dziś? Tu i teraz.
Jak to możliwe, że gdy każdy oddech z trudem przychodzi, ja mam radość? Zobaczyłam jak zagubione dziecko chwyta JEGO rękę. Już nie jest samo.
Też byłam takim dzieckiem, które się odnalazło.

Co jest ważne dziś? Tu i teraz.

To, że w końcu jestem, a ON jest ze mną.

niedziela, 24 stycznia 2010

Decyzja

To, co codziennie sobie uzmysławiam, daje mi siłę by trwać w tym co się zaczęło. Jest wiele obaw a nawet strach. Zwątpienie przychodzi i odchodzi. Wyjaławia umysł. Ale ten moment, w którym się wraca na tor, już sam w sobie jest wygraną. Gdy trud jest ogromny a siły już po prostu nie ma ja…

POZOSTAJĘ W TEJ GRZE.

sobota, 23 stycznia 2010

Proszę

JEZU daj mi mądrość i siłę. Daj mi światło, które nie pozwoli się bać, gdy nastanie ciemność.

Zakręt

Nawet gdy bardzo łagodny można wypaść z drogi, gdy pycha na czas jednego mrugnięcia uśpi pokorę.

piątek, 22 stycznia 2010

Przemyślenie 1.

Dziś sprowokowałam rozmowę o Bogu i tym drugim. Usłyszałam pytanie: „Czy nie wydaje Ci się że oni się nami bawią, że to jakaś gra?” Nie wiedziałam co mam na to odpowiedzieć. Być może tak jest. Raz wygrywa jeden a raz drugi. Usłyszałam również, że Bóg jest bardziej bierny od złego. Ten drugi to agresywny gracz. Jak zatem należy się zachowywać, żeby żyć z NIM? Nie rzucać się w oczy, siedzieć cicho? Zły wtedy nie dopadnie? Chyba nie, bo zwykłych ludzi też nęka. Kiedyś ktoś mi powiedział, że „gdyby dobro krzyczało i walczyło stałoby się złem”. Ja się z tym nie zgodziłam. Zapytałam, a co z tymi co śpią? Cisza ich nie obudzi przecież. Pytam zatem mądrych ludzi, dlaczego to dobro pozwoliło na to żeby zło mnie zaskoczyło. Nikt mnie wcześniej nie zapytał po czyjej stronie chcę dziś grać…
I tu wychodzi wspomniana wcześniej bierność Boga. Pozwolił na to. Czy mam mieć pretensje do NIEGO? Zarzucić mu, że mnie nie chce, więc oddaje mnie bez walki?
Dlaczego to zły zawsze ostro walczy o nawróconych, a Bóg nie walczy o tych co wątpią a potem tracą wiarę w NIEGO?

Ja mam szczęście. Nie jestem SAMA. Nawet jak odwracam się na pięcie, jest ktoś kto walczy o moją duszę JEGO bronią. I ta jest niepokonana.

...

Krzyczę. Moje wnętrze krzyczy. Tak głośno, że pęka mi głowa. Zalała mnie fala smutku i otępienia. Dlaczego? Wczoraj żyłam w przekonaniu, że z NIM wszystko mogę. A dziś? Zwątpienie otworzyło dziś jakieś drzwi. Tylko zerknęłam, naprawdę. Nie chciałam tam zaglądać, tym bardziej wchodzić. Ale jednak. Mam czarną dziurę w głowie. Jakby i ktoś zapchał mi umysł jakąś watą. Niby pamiętam co było wczoraj, ale jakieś to wszystko zamazane jest. W sumie to przecież wiedziałam, że tak będzie. Nawet na to czekałam. Myślałam, że może teraz będzie inaczej. Jak? Nie wiem, straszniej? Jest nijak. I to mnie wykańcza. Przecież, wczoraj byłam tak blisko, a dziś…
Mam wszystkiego dość. To zdanie ma mi zastępować wszystkie inne powiedzenia w tym wulgaryzmy. Zatem powtarzam: mam dość wszystkiego.
Brakuje mi wewnętrznej stabilności Na zewnątrz wszystko wydaje się być ok. Tylko niektórzy potrafią dostrzec we mnie prawdziwy stan. Czują ten niepokój. Ciekawe jest to, że w takich sytuacja moja zewnętrzna powłoka zamienia się w skałę. Kamienna twarz, stalowa maska, zbroja. Zamieniam się, w żołnierza ciemności.
Wiedza… ona mi chyba nie pomaga zrozumieć. Z drugiej strony, czy ja mogę być pewna wiedzy. Wiedziałam, że to przyjdzie, więc wiem tez, że minie. Co mi to daje? Usiądę w wygodnym fotelu i poczekam aż mi minie.
Tak naprawdę to jest chyba preludium, bo jeszcze o tym piszę. A jak się to wszystko zacznie naprawdę, to się zamknę w sobie. To jest najgorsze.
I od początku będę się podnosić.
Dziś o dziwo ucisk na klatkę jest dużo mniejszy. Bardziej określiłabym to jako kulę w gardle. Ale nie przeszkadza tak bardzo.
I jak mam to sobie wytłumaczyć? Te drzwi jakieś… to nie jakieś drzwi. To wejście do mojej duszy. Dusiło w mostku, bo wywarzał drzwi. Jak już otworzył, przestało boleć. I co dalej? Pewnie będzie zalewał betonem moje wnętrze. Już to robi.
Co ja mam robić?
To wszystko zaczęło się dziać w jednej sekundzie. Bez żadnej konkretnej przyczyny. Nie przejdzie tak łatwo chyba.

Zwątpienie

Najgorsze jest to delikatne. Które niby przypadkiem otwiera jakieś drzwi.
Nawet nie trzeba wchodzić, żeby je poczuć.

czwartek, 21 stycznia 2010

Wiara

To ocean na powierzchni sztormami targany. Głębię jednak ma spokojną. Chociaż jest ciemna, zimna i przeraża, to nic nie jest w stanie wzburzyć jej piękna, które zachwyca.
Ludzka dusza to ocean. Trudno jednak do niej dotrzeć, gdy szaleje burza życia. Tylko ON jest w stanie przywołać głęboką ciszę.

środa, 20 stycznia 2010

Zaufanie

Nie ma lepszej drogi niż ta, która JEGO światłem rozjaśniona.
Nie ma lepszego przewodnika niż ten, który cały NIM żyje.
Bo taki przeprowadzi nawet podziemnym tunelem, gdzie wydawałoby się, że szans na światło już nie ma.

wtorek, 19 stycznia 2010

Wina

Czyja jest? Że drogi nie znam. Że się gubię w bezradności.
Gdzie podryfuje ten kadłub marny? Bez rąk, nóg i oślepiony.

poniedziałek, 18 stycznia 2010

Pojednanie

To ważne, aby przyznać się do wszystkich swoich słabości i umieć znak pokoju samemu sobie przekazać
Po to, by prawdziwie się z NIM pojednać.

niedziela, 17 stycznia 2010

SŁUGA

Pomocny jest mi ten człowiek skromny, który oddaje mi siebie za moje wzrastanie w wierze. Za moje UFAM powiedziane o NIM, za moją duszę… wysprzątaną…
Ten w zimnej czerni stojący, z którego rąk ciepło bije i spokój.

piątek, 15 stycznia 2010

Poznanie

Pewnego dnia dane mi było zobaczyć inny świat.

- gdzie ja jestem?

- TU

- gdzie jest TU?

- a gdzie chcesz żeby było?

- wszędzie…

- to zależy tylko od ciebie

- jak to?

- UWIERZ, że jest wszędzie...

czwartek, 14 stycznia 2010

ja i ON

ja


Jestem człowiekiem z poranioną duszą. Lekarstwem jest JEDYNA PRAWDA. Długa droga przede mną. Ale już się nie boję. Ten szlak, chociaż zdobyty przez miliony, na zawsze pozostanie nieprzetarty. Jestem na początku drogi. Cały czas się przewracam. Ale nie chcę zawrócić.


ON
Podaje mi dłoń, gdy upadam.






Otwórz oczy...

Nadszedł dzień, kiedy prawda, której szukam bardzo zabolała. Czym jest prawda?