czwartek, 3 października 2013
Czarny i biały
Coś to moje blogowanie podupadło. Nie chciałam pisać, że to znowu koniec – taki mechaniczny. Pomyślałam, że może dać szansę blogowi umrzeć śmiercią naturalną.
Życia w nim nie ma od dawna. Na siłę nie warto pisać. Ja się nie ma o czym pisać, to lepiej nie pisać nic. Mogłabym napisać prawdę, ale byłaby trudna w odbiorze.
Zaczytuję się ostatnio w blogach – radosnych, kolorowych ale i takich że łzy napływają same – natychmiast.
Pochłaniam blogi o rękodziele, przeróbkach i innych twórczościach.
Na koniec czytam o matkach – uśmiechniętych i radosnych, mających gromadkę dzieci i dom na wsi…
Przestałam czytać duchowo religijne wypociny innych.
Cudne to wszystko.
Abstrakcyjne niemal.
Mój blog czarny i smutny od zawsze.
Na rękodzieło czasu brakuje.
A matki te podziwiam ale im nie wierzę.
Duchowe tematy przestały mnie interesować.
Uwielbiam te blogi. Jest ich chyba ze 20. Może więcej.
Każdy zawiera jakąś cząstkę mnie. W każdym po trochu się odnajduję.
I wystarczy mi ten cudzy ekshibicjonizm.
Co zatem z „to co prawdziwe w nas”?
Myślę, że powstanie lustrzane odbicie. Tym razem w bieli.
Totalnie, maksymalnie anonimowe.
Subskrybuj:
Posty (Atom)