"et cognoscetis veritatem, et veritas liberabit vos" J (8,32)







wtorek, 15 czerwca 2010

Złotych myśli ciąg dalszy

Między myślami nazwanymi przeze mnie „świętymi banałami” przewijają się również „święte prawdy”, które szczególnie sobie upodobałam.
Idąc ścieżką prawdy często zamykam oczy. Nie chcę wiedzieć, nie chcę widzieć. „Prawda was wyzwoli” nawet, jeśli ma zabić.
Prawda boli. Ta trudna, przykra, niewygodna.
Prawda o mnie pokazała, że nie jestem wolnym człowiekiem. Czy będę? Nie wiem. Czy chcę być? Też nie wiem.
„Dotknij Panie moich oczu, abym przejrzał” …
Nie ukrywam, że ostatnio nie podoba mi się to, co widzę. Aktualny plan Boga wobec mnie zdaje się być pomyłką. Ale On się przecież nie myli…
Nadal twierdzę, że Bóg nie miał mnie na myśli. Tylko kogoś innego.
Gdy zamykam oczy, bo już nie mogę, zaczynam czuć kajdany ciemności na nogach.
Rozsądek, wiara a może strach każą mi je ponownie otworzyć.
Jestem człowiekiem małej wiary. Nie będę udawać, że jest inaczej.

Wierzę jednak, że mimo wszystko moja wiara mnie ocali, zanim prawda zdąży zabić.

4 komentarze:

  1. Możesz być pewna, że Pan Bóg bardzo miał Cię na myśli. Racja, prawda może zaboleć, dlatego wielu ludzi wybiera, aby jej nie widzieć, nie szukać. Bo gdy prawda pojawia się na horyzoncie (zwłaszcza ta o nas samych), robi się niewygodnie. Ale z drugiej strony: to jest łaska od Pana Boga. Bo daje Ci światło - pokazuje, że może coś trzeba zmienić. I możesz na to odpowiedzieć. Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie ta prawda, ta bolesna, smutna, zawstydzająca, najbardziej nas obnażająca, to ona wyzwala naprawdę. (gra słów niezamierzona)

    Bo dużo kosztuje. Bo człowiek, jak już przed nią stanie - to widzi, ile kosztuje.

    Oby nam zawsze sił starczyło, aby umieć jej sprostać, a nie się przed nią kryć po kątach samego siebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z tym co piszecie. Niemniej jednak w moim przypadku teoria i praktyka nie zawsze idą w parze. Kiedyś dostałam maila ,który spowodował taki wewnętrzny szok. I od tamtej pory, nawet jak nie zgadzam się z Bożym planem ( a często to się zdarza ) to proszę o to by przejrzeć. Zacytuję fragment tego maila – mam nadzieję, że autor się nie obrazi. Usunęłam krótkie fragmenty, aby każdy mógł odnieść go do siebie.

    „…wiem, że jest ktoś (a dokładniej Ktoś), kto może Ci pomóc. Tym Kimś jest oczywiście Jezus
    Chrystus, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. On to jest Panem życia
    i śmierci. Ale jest także tym, który potrafi otrzeć łzę z każdego oka.
    On jest w stanie sprawić, że smutek w radość się zamieni. I to dotyczy
    najróżniejszego smutku. Doświadczenie swojej nędzy duchowej jest dobrym
    punktem wyjścia do wielkich rzeczy( …….) A Bóg się lituje nad
    wołającymi. Gdy niewidomy żebrak Bartymeusz wołał, to początkowo
    wydawało, że Jezus go nie zauważa, nie słucha. Jednakże po kilku
    wołaniach podszedł do niego i zapytał: "co chcesz, abym ci uczynił?". I
    ten co zrobił? Mógł powiedzieć - "Panie daj mi pieniądze, bo nie chce mi
    się już więcej żebrać.", ale on dzięki Bogu powiedział: "Rabbi, abym
    przejrzał". Umiał stwierdzić, jaki jest jego prawdziwy problem. I
    uznanie tego problemu połączone z cierpliwym i pokornym wołaniem o pomoc
    doprowadziło do cudu.
    (…) I także Ciebie Jezus pyta się, "co chcesz, abym Ci uczynił?" I wiesz, jaki jest
    (wg mnie) Twój główny problem? Ty zamiast wołać o przejrzenie, wołasz o
    pieniądze …”

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow! Tego maila to ktoś bardzo mądry pisał! :) Dobry jest...
    Jestem tego samego zdania, co x. Jakub - Prawda, którą Bóg przed Tobą odkrywa, może być bolesna. Ale chyba lepiej ją znać i coś zmieniać, żyć - NAPRAWDĘ ŻYC!, niż udawać, że nic się nie dzieje i sobie spokojnie wegetować?
    Ufam, że przejdziesz przez to wszystko ze spokojem :)
    Z modlitwą
    Kłosu

    OdpowiedzUsuń