"et cognoscetis veritatem, et veritas liberabit vos" J (8,32)







piątek, 2 września 2011

...

Wczoraj słyszałam kilka świadectw. Nie były to jakieś bardzo spektakularne sprawy. Raczej normalne życie. Świadectwa normalnego, zwyczajnego życia z Bogiem. Piękne. Czerpałam garściami. Były to dla mnie mini rekolekcje.
Dziś…nie wiem już. Dziś wątpię. Znowu. Dziś się porównuję… znowu. Znowu zazdroszczę…ale nie wiem czego. Znowu pragnę… czegoś innego, ale nie wiem konkretnie czego.
Użalam się nad sobą. Dramatyzuję.
Zgubiłam gdzieś mój niebieski poradnik. Nie wiem gdzie jest. Już od kilku dni nie mam go przy sobie.
Jak się ufa Bogu? Jak to się robi? I jak się oddaje Bogu? Dlaczego ja tego nie umiem?
Przecież chcę.

4 komentarze:

  1. Nie traktuj tego jako złośliwości z mojej strony, ale wszystko ci się miesza i chociaż na tym blogu tyle piszesz o Bogu i wierze w Niego, to nie mam wątpliwości że lepiej dla ciebie byłoby nigdy w Niego nie uwierzyć, niż wierzyć tak jak to wynika z twoich wpisów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie dam się sprowokować.

    OdpowiedzUsuń
  3. jak się ufa? chyba zwyczajnie... jak dziecko... nie stawiając warunków... trzymając się dzielnie za rękę i po prostu będąc totalnie zapatrzonym...

    OdpowiedzUsuń
  4. Tu nie ma dobrej rady. Chcesz to znaczy że już jakoś ufasz, dalej kształtuje Bóg tylko Go o to proś. Masz chwile lepsze i gorsze - jak każdy i nawet kiedy wydaje ci się że Bóg daje ci mniej niż innym to i tak jest przy tobie tak blisko jak to tylko możliwe.

    OdpowiedzUsuń