Człowiek po niej czuje się jak w chroniącym go pancerzu, a jednak lekko. Idzie przez most, mocny, druciany, gęsto pleciony. Po bokach poręcze, w plecaku chleb. Idzie przed siebie. Nie patrzy w dół. Nie zawraca.
Radość.
Z czasem czuje obok niej jeszcze jakby siłę, pewność… i czasem patrzy w dół, bo przecież nic mu nie grozi. Most nadal mocny. Nie ma obawy. Można iść dalej.
Ryzyko.
Na chwilę tylko się wychyli, na moment dosłownie. Bo przecież widoki kuszące bardzo. Most jakby już nie z drutu a ze sznurka. Bezpieczny nadal. Ale chwiejny trochę i splot jakby rzadszy, ale nadal idzie przed siebie.
Obawa.
Czy oby nie spadnie, czy ten most go utrzyma, bo teraz to tylko cienkie linki. Już nawet wychylać się nie ma po co, bo widzi wszystko doskonale. W niektórych miejscach linki pozrywane. Myśli o powrocie.
Panika.
Nagle się budzi. Nie może wstać, nie może złapać równowagi. Okazuje się, że to nie mocna druciana sieć, nie sznurek, nie linka, ale pajęczyna. Która rwie się przy każdym gwałtownym ruchu i jednocześnie oplata, ogranicza, dusi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mocne... I jakże prawdziwe!
OdpowiedzUsuńA ja Tobie tego zazdroszczę, wiesz? Tęsknię za pojednaniem z Nim. Ale ja mogę Go kochać tylko z daleka, zza płotu. I mieć nadzieję że On tą miłością nie wzgardzi.
OdpowiedzUsuńJa sobie bez pojednania nie wyobrażam dalszego wzrastania. Sam cytujesz Mt(9,13). Jezus oddał za nas życie. Co Ty możesz zrobić dla niego? Co robisz dla Niego? Stojąc za tym płotem pozbawiasz się pokarmu. Ty masz żyć z NIM i NIM a nie wegetować obok.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, zalogowałem się z konta siostry niechcący... Heh!
OdpowiedzUsuńChciałem Ci napisać, że mnie żaden ksiądz nie da rozgrzeszenia - skoro czytasz mój blog, to mam to w profilu dla jasności. Toteż pozostaje mi miejsce za płotem i tęsknota...
Liam, nie masz za co przepraszać, naprawdę. Skoro jest tak jak piszesz, to pewnie tak jest. Nie potrzebna mi dodatkowa wiedza. Nie mam też na celu ewangelizowania kogokolwiek. Mogę tylko zasugerować, żeby odkrywać to co prawdziwe w nas, bo prawda wyzwala.
OdpowiedzUsuńW ewangelizowaniu nie ma nic złego...
OdpowiedzUsuńNie neguję potrzeby ewangelizacji. Uważam natomiast, że nie każdy powinien ewangelizować. Każdy jednak może dawać świadectwo swojej wiary.
OdpowiedzUsuńA czym jest świadectwo wiary, jak nie ewangelizowaniem?
OdpowiedzUsuńCzasem świadectwo wiary może równać się ewangelizacji. Ale nie zgadzam się, że np. moje pójście do kościoła w niedzielę, chociaż jest świadectwem, ma jakiekolwiek związek z ewangelizacją innych.
OdpowiedzUsuń