Kiedyś pisałam opowiadania. Natchnienie mnie nie opuszczało. Teraz w zasadzie też mam ogromne natchnienie i potrzebę napisania czegoś. Może nie uwierzycie, ale pisząc ten wyraz nie mam pojęcia jak ten post się skończy. Coś, Ktoś mi podpowiada, że mam się podzielić. W tym momencie jest to pustka w głowie. Ale skoro mam się nią dzielić, to niech tak będzie.
W mojej głowie jest pustka. Pustka po czymś, co zostało z niej wyrwane. Jak to było w tej głowie, to bolało bardzo. Sączył się jad. Nie wiem, naprawdę nie wiem, jak to się stało, że z dnia na dzień to wszystko zniknęło. Nie byłam w stanie łaski. Dopiero po trzech dniach zdołałam się wyspowiadać.
W zasadzie nie zrobiłam niczego nadzwyczajnego. Powiedziałam MU, że nie dam już rady. Po ludzku nie dam rady. I stało się. Wyrwał z mojej głowy, ze mnie całej, sporą część mnie samej.
Z tym ubytkiem siebie było mi lżej. I jest mi lżej. Uzupełniam się Jego Słowem. Codziennie. Chociaż jedno zdanie. Jedno.
Im mniej mnie, więcej JEGO jest.
Siadam. I czytam. Chociaż jedno zdanie. Codziennie. Niezmiennie. Mam nadzieję - już zawsze.
poniedziałek, 18 lutego 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pisz Kochana, pisz.
OdpowiedzUsuńI czytaj Kochana, czytaj!
OdpowiedzUsuńWitam.
OdpowiedzUsuńCiekawy blog. My również polecamy Nasz blog: www.wramionachojca.blog.onet.pl
Blog tworzy Ksiądz katolicki z grupa osób.
Pozdrawiam